Na początku wymienię źródła z których korzystałam, by wiedzieć więcej o ustawie:
[warto przeczytać]
Bogdan Szymanik podkreślał również kilkukrotnie, że jakkolwiek absurdalnie to brzmi - w jego opinii w wyniku wprowadzenia tejże ustawy spadnie cena książki - co będzie największą korzyścią dla czytelników. Liczymy na realny spadek cen książek, choć trudności spodziewać się go juz w pierwszym roku funkcjonowania regulacji. Rabaty w dystrybucji powodują wzrost ceny wydawnictwa. Z kolei większa dostępność książek na rynku powinna pozytywnie wpłynąć na sprzedaż, a wyższy poziom produkowanych nakładów oznacza mniejszy koszt dla wydawcy, co daje argument do obniżania ceny detalicznej - przekonywał.
Jednak jeden z wydawców ogłosił w internecie, że to bzdura, bo:
Ustawa o stałej cenie książki NIE SPOWODUJE obniżenia cen przez większość wydawców. Wydawcy mają stosunkowo niewielki zysk z egzemplarza i często nie ma z czego już obcinać. Najwięcej zarabiają pośrednicy, którzy żądają od wydawnictw rabatów dochodzących do 60%. Jak oni zejdą ze swoich rabatów, wówczas można spodziewać się, że wydawcy obniżą ceny okładkowe. Ustawa premiuje sklepy wielkopowierzchniowe (np. Empik) i jest szpilą dla tanich księgarni internetowych.
Zastanawiam się, czy nie wykupić w internecie zapasów na wszelki wypadek. Zupełnie jakby szykowała się wojna.
Zobaczcie (link 2 -końcówka), że Alin mówi o tym jaka książka jest wspaniała i trzeba pomóc rynkowi książki. Ale jedyna pomoc książkom jaką zauważyłam, to darmowe podręczniki dla najmłodszych. Czy w takim razie -to jest tylko moje gdybanie- nie mogą sprawić, że podręczniki będą tańsze np. o 50% a resztę pieniędzy, którą zaoszczędzili wydaliby na wsparcie rynku książek, które podręcznikami nie są?
Wróćmy jednak do tematu.
Przedstawiony parlamentarzystom projekt zyskał ich przychylne oceny, jednak od dłuższego czasu prace nad ustawą utknęły w martwym punkcie.
Nie prosimy o dotacje z budżetu państwa, nie prosimy o umorzenie długów w ZUS czy w Urzędach Skarbowych. Prosimy jedynie o uchwalenie przepisów, podobnych do tych obowiązujących w wielu krajach Europy od roku 1981. (…)
Według mnie, to właśnie to, co powinni zrobić. Prosić o dotacje. Wtedy dopiero by spadły ceny książek
Co o tym myślicie?
~Spokojna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz