Cześć wszystkim!
Ostatnio razem z tatą rozmawialiśmy o Małym Księciu -rozmowa została sprowokowana lekcją polskiego- i wtedy tata zaproponował, byśmy przeczytali sobie tą książkę. Dokładnie w tamtym momencie. A ja- jako wielka fanka Małego Księcia, która po prostu uwielbia każdy obrazek, każdą stronę, każde zdanie z tej książki- odpowiedziałam:
To sobie poczytaj
Chwilę później wpadłam na pewien pomysł i zawołałam brata. Cała trójka otworzyła na telefonach (na tej samej stronie internetowej, by było te same tłumaczenie) tekst. Czytaliśmy z podziałem na role i muszę przyznać, że naprawdę miło spędziliśmy ten czas. Ogólnie mało czasu spędzamy razem, więc była to miła odmiana, tym bardziej, że jeszcze nigdy tego nie robiliśmy.
Tacie, który włączył sobie -jakimś cudem- stronę bez obrazków musieliśmy je pokazywać, a wiecie jak jest ich wiele, więc czytanie trwało trochę dłużej niż powinno. Ogólnie spędziliśmy - ja wiem? - półtorej godziny, może dwie i przeczytaliśmy 10 rozdziałów.
Mój brat nie lubi czytać -książek unika jak diabeł wody święconej- spędził ten czas bardzo przyjemnie, mimo że cały czas czytał (nawet jak nie było jego kwestii). Następnego dnia polonistka, która uczy mojego młodszego brata spytała się, jaką chcą lekturę i on zaproponował... Małego Księcia! Niestety, pani odmówiła, tłumacząc się, że to lektura w gimnazjum. Mam nadzieję, że dzięki takiemu czytaniu mój brat polubi to zajęcie.
Mam nadzieję, że niedługo to powtórzymy - chociaż na drugi dzień skończyliśmy Małego Księcia. Następnym razem weźmiemy inną książkę.
Może macie jakieś propozycje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz